poniedziałek, 10 marca 2014

Bociany w Alentejo

region Alentejo, 8 marca 2014

Za mną 7 wypełnionych wrażeniami dni w wiosenno-letnim Algarve w Portugalii. Na całe szczęście powrót do Warszawy nie okazał się taki straszny - 11 stopni i słońce to bezbolesne przejście z 20.


Wędrowanie po plażach, klifach wzdłuż oceanu wypełnione kolorami i zapachami, postawienie nogi na końcu świata, wcinanie pomarańczy prosto z drzewa, zajadanie się słodkimi pastel de nata, rozmowy z tym i owym i jeszcze to i owo - tak wygadało te 7 dni.

A na dokładkę przed nami polska wiosna, co oznacza że w tym roku grupa szczęśliwców zaliczy 2 wiosny.

No to jak wiosna, to i bociany. Przyzwyczailiśmy się do naszych bocianów gniazdujących na słupach, kominach, ale nie na skałach, tak jak w Alentejo właśnie, jak nigdzie indziej na świecie.
Ostatniego dnia opuszczamy Algarve i zatrzymujemy się w Porto das Barcas w prowincji Alentejo.
W Krainie za Tagiem, bo to dosłownie oznacza Alentejo, zajmującej 1/3  Portugalii, bociany obrały sobie Costa Vincentina na miejsce dla bocianiątek.

Krótki postój w restauracji O Sacas serwującej dania prosto z morza, jak te potworki poniżej.
Ruszamy drogą Vincentina w dół do małego portu rybackiego Entrada da Barca w zatoczce chronionej przed gwałtownymi wodami oceanu przez otaczające ją klify.
A następnie kładką nad mokradełkiem przewidzianą na max 4 osób. Wytrzymała więcej...
 I dalej pod górę, na klif po wrażenia.

Po wejściu na klif można podziwiać posiadłość w stylu orientalnym.
I już po pierwszych krokach postawionych na klifie dostrzegamy bociany białe (Ciconia ciconia). Nasze ornitolożki Ewa i Jola podają do wiadomości ogółu -  jaj sztuk jedna.

 A po drugiej stronie pasące się w tak pięknym miejscu bydło. Jak tu nie zazdrościć?
Bociek przelatuje nad bydłem. Widok z góry jeszcze bardziej do pozazdroszczenia.
Podążamy w kierunku kolejnych skał. W powietrzu unosi się zapach czystka, porastającego wzgórza w charakterystycznych kępach.
 Kolejna para.
A taki widok mają bociany.

My patrzymy na boćki,
 a one na nas.
Widok w kierunku Zambujeira do Mar, gdzie czekały na nas kolejne widoki.

Podziwiamy skały łupkowe i szarogłazy z oceanu sprzed 300 milionów lat. 
Czas wracać. 

Nieprzyjemne wrzaski łapczywych mew, którym rybacy pozostawiają resztki z połowów.
 
 Pożegnanie z zatoczką.


Przydatne linki:
organizator wyprawy pt. "Algarve-słoneczny balkon Europy" - Klub Podróży Horyzonty.


4 komentarze:

  1. Asiu;
    kiedy Ty przebywałaś w Portugalii w m. Algarve, ja dwukrotnie (w dwie niedziele) podziwiałem w Warszawie prawy brzeg Wisły.
    Każdy rejon świata ma swój algorytm piękna.
    Dziękuję za podzielenie się wrażeniami ze swojej eskapady.
    Zdzisław

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie powiedziane "algorytm piękna" :) Do zobaczenia zatem nad prawym brzegiem Wisły.

      Usuń
  2. Łezka się w oku kręci jak się patrzy na te kolory oceanu i skał. Jak pięknie układają się te warstwy paleozoicznych łupków :-) Mogłabym godzinami chodzić po tych klifach. Twoje zdjęcia przekonują mnie, że muszę tam wrócić.
    Wielkie dzięki za łupki i szarogłazy :-)
    Czekam na kolejną relację i zdjęcia z innych miejsc Portugalii.
    Pozdrawiam
    Marzena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogłabyś...Tak właśnie godzinami łaziliśmy, a u podnóża na plażach piknikowaliśmy. Oczywiście myślałam tam o Tobie, że mogłyśmy wspólnie podziwiać :)

      Usuń