Bronisławka, 29 marca 2014
Trasa: Bronisławka (przy Nowym Dworze Mazowieckim), ulicą Mieszka I do Pomiechówka.
W widłach Wkry i Narwi rozciągają się malownicze rozlewiska. Lśniące oczka wodne, dywany wszędobylskiej trzciny, bagna, pojedyncze kępy łozy, a nad tym ciągle coś przelatuje. Do uszu dociera muzyka wczesnej wiosny, obok śpiewów, godowe kumkanie.
Mój ulubiony zwiastun wiosny złoć żółta (Gagea lutea). Wspomnienie łanów złoci... pojedyncze roślinki, jedną chybotliwą łodyżką wyrastają z cebulki gnieżdżącej się w gliniastej ziemi sadu we Wrząsowicach.
Fiołek leśny (Viola reichenbachiana) wabiący urodą, bo nie zapachem.
Ślady jesieni, zniszczenia zimy, niepozorne zwiastuny wiosny.
Nie wiem jak można było nazwać pospolitymi, cieszące oczy kwiatuszki stokrotki pospolitej (Bellis perennis).
Skądś dobiega kumkanie, lecz nie stąd.
Bociany białe (Ciconia ciconia) wróciły do domów na kominach, słupach, preferując wsi spokojną od bezkresu oceanu ich braci z Alentejo (o nich pisałam tu).
Udająca pokrzywę, miododajna jasnota purpurowa (Lamium purpureum L.).
Zwabieni przyjemną muzyką z nad bagien docieramy do źródła. Jedna z koloni żab moczarowych (Rana arvalis) osiadła całkiem blisko drogi w niewielkim jeziorku.
Samce są zdecydowanie większe od samic. Samiec w szacie godowej jest niebieskawy.
Na łonie natury.
Kolejna para, tym razem ptasia nie płazia. Czapla siwa (Ardea cinerea). I to nie była ostatnia zakochana para.
Nad głowami naszymi szybowały myszołowy w swym godowym tańcu. Myszołów zwyczajny (Buteo buteo) drapieżca nic sobie nie robi z naszej obecności, chociaż nas dobrze widzi, bo od myszek jesteśmy więksi. Piękny to lot. Niekiedy promienie słońca odibjają się od ich skrzydeł i rozjaśniają je na złoto.
Niebo odbite w Wkrze, dawno bez kry, prawostronnego dopływu Narwi w okolicy Pomiechówka.
W drodze do Pomiechówka.
Będąc tam, nie mogłam oderwać oczu od tej biało-siwej pary.
Budzące się do życia kolorowo, pewne drzewo.
A tu się wcale nie ukrywał, największy z gołębiowatych, gołąb grzywacz (Columba palumbus).
Kościół nad Wkrą pw. Św. Anny z 1513r. o zmiksowanych stylach: i renesans, i gotyk i barok, gdyż przebudowywany i w XVII i XVIII w.
Sezon kajakowy rozpoczęty. Wkra jest cudna do kajakowania, szczególnie dla żądnych piękna dzikiej przyrody, choć w bliskości człeków. A na dodatek głęboka po pachy. Tłumnie odwiedzana w weekendy, dzięki sprawnie działającym wypożyczalniom kajaków.
Poprzez mokradełka nie udało się przejść suchym butem. A co tam! W cieple dnia w ogóle to nie przeszkadza. Zresztą nawet nie zauważyłam kiedy ostatnia kropla wody wyparowała z mego buta, który jeszcze nosił ślady błota z bagien Algarve.
Ostatnia widziana para w Pomiechówku oddaliła się od stada zwierząt, które przybyły dziś w dużej liczbie z nad Wkry.
Przydatne linki:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz