Z dedykacją dla Waldka z KIM-u za motywację do pisania:)
W zimowy wieczór nachodzi mnie myśl o "Zimie Muminków" która pociąga za sobą wizję obsypanego po dach śniegiem domu Muminka. Jednakże nie tego z bajki, ani tego w Naantali w Finlandii lecz tego nie tak daleko choć daleko, w Karkonoszach, nad Śnieżnymi Kotłami, wysoce ponad Śnieżnymi Stawkami, dawno dawno temu.. I pewnie niejeden już się puka w czoło..
Trasa: pętla ok. 5h + odpoczynki
kolejka linowa w Szklarskiej Porębie, schronisko na Szrenicy (1362), Trzy Świnki, Mokra Przełęcz (1290), Twarożnik, Łabski Szczyt (1471), Czarcia Ambona, Wielki Szyszak (1509), Rozdroże pod Wielkim Szyszakiem, Śnieżne Kotły, schronisko PTTK pod Łabskim Szczytem, żółty szlak do Szklarskiej Poręby
Przy kasie kolejki linowej informacja, że na szczycie jakieś 12 stopni i wieje. Przecieramy oczy ze zdziwienia rękami odzianymi w T-shirty bo owym wczesnym sierpniowym rankiem w Szklarskiej Porębie świeci słońce. Odziewamy się cieplej i siup na krzesełka i wio w górę. Dość szybko przekonujemy się, że nie było przesady na wyświetlaczu i kontrast pogodowy nam zaczyna doskwierać. W połowie drogi na Szrenicę zaczęło padać, potem łby chciało pourywać, a następnie zamgliło się tak, że ledwo się wzajemnie widzieliśmy.
Rodzinka mnie nie zawiodła i zwyczajowo podjęła próby zniechęcenia mnie do dalszej wędrówki: krzywiąc się na znak cierpienia, kuląc na znak zimna. No dobra chwilę przeczekajmy w schronisku.
Prywatne schronisko turystyczne na Szrenicy powstałe w 1922r. |
Obiecuję rodzinie, że jeśli dalej będzie tak strasznie jak jest, to zawrócimy lub zejdziemy żółtym szlakiem. A w duchu cieszę się na tę inność, na kolejny nie nudnie słoneczny dzień, tylko na mglisto wietrzną przygodę. I się nie zawiodę...
Widok na Szklarską Porębę |
Wiatr dmucha między polską a czeską stroną jakby chciał nas zepchnąć z grzbietu. A my za chwilę znikamy we mgle.
Każdy opatulony i lekko skulony. Nie mamy już nic więcej aby na siebie założyć. Obiecuję sobie następnym razem zabrać czapkę.
Muminkowi to dobrze bo gdy wyszedł z domu przez dach na mróz i śnieg, aksamitna skóra przemieniła się w futerko. Mnie kiedy piszę tego posta zamiast futerka na zimę wyrosło na złość niepożądane sadełko. A w czasie, o którym piszę zaciągam mocniej gumki od kaptura.
Docieramy w czwórkę do Trzech Świnek moim zadaniem tłustszych niż moje sadełko.
Owe trzy grupy skalne nazwy nie zawdzięczają gwiazdom Jarmarku- Pijanowski, Szewczyk, Zientarski- śpiewającym "Były sobie świnki trzy, sport, muzyka oraz gry to my" lecz przypuszczalnie od różowego zabarwienia kryształów skaleni.
Te sięgające do 8m świnki mają ciało zbudowane z granitu porfirowatego.
Coś nie mogę się skupić. Wystarczy hasło porfirowaty a tu wyskakuje osiołek Porfirion. No ale mistrz puenty z "Teatrzyku Zielona Gęś" chyba z tymi świnkami nie ma nic wspólnego.
Świnek nie byłoby gdyby nie gorąca magma sprzed 300 milionów lat, która zastygając utworzyła skały granitowe.
Takich świnek jakie widzimy nie byłoby też bez wypiętrzania i wietrzenia. Najpierw wietrzenie chemiczne w warunkach gorącego i wilgotnego klimatu przy udziale wody. A później, dużo później, wygląd świńskich skałek karkonoskich kształtują niskie temperatury epoki lodowcowej.
Owe wielokąty poukładane w stosiki powstały na skutek wietrzenia żył aplitowych w granitowej skale. Stąd spękania poligonalne (wielokątne).
Po świńskich oględzinach ruszamy ku kolejnym karkonoskim skałkom. Nie wiem czy tak samo świńskim.
Szczęśliwie idziemy nieco z wiatrem. Popychani a nie spychani ani nie zawiani. Chociaż po likierku karkonoskim różnie mogło być.
Kolejna granitowa skała okazuje się być przyzwoita niczym babcine kliny białego sery odsączanego przez pieluchę zszytą jak lejek dawno temu w Brzostku. Twarożnik. Trochę jak nosorożec z tym słupem granicznym na nosie.
Z rzadka zza chmur wyłania się słońce. Mgła rzednie.
I gdy już się do niego zbliżamy mam już nań ukutą nazwę - Dom Muminków.
Idę tam. Tylko zamiast torebki mamusi mam plecak.
Nie sposób nie zauważyć zieleni porostów Łabskiego Szczytu (1472) kontrastujących z błękitem nieba po opadnięciu mgły.
Łabski Szczyt w oddali |
Organizmy te zbudowane są z grzybów i glonów lub cyjanobakterii jak głosi przydrożna tablica. Kolor jasno zielony daje wzorzec alpejski (Rhizocarpon alpicola) a szaroniebieski tapetka pierścieniowata (Arctoparmelia centrifuga). Niektóre z porostów rosną raptem 1mm rocznie.
Łabski Szczyt (1472) |
Na południowym stoku Łabskiego Szczytu po stronie czeskiej ma źródło rzeka Łaba. Potem sobie płynie dalej przez Czechy i Czeską Szwajcarię (piękna!), i przez Niemcy i Szwabską Szwajcarię (piękna!) i Drezno (ach!).
Kolejna odsłona ukazuje schronisko na Szrenicy na charakterystycznej podstawce z granitowych pokryw blokowych.
Schronisko na Szrenicy |
Po tej walce z wiatrem i chłodem marzy się nam odpoczynek. W zaciszu domu Muminka i Czarciej Ambony, zwłaszcza wiatroszczelnej ambony, będzie to możliwe.
Po lewej ośrodek nadawczy RTV, po prawej Czarcia Ambona. |
Wspominamy Finlandię i prawdziwy dom Muminków. Okrągły, niebieski, z pokoikami nawet jeśli nie wiernymi wizji prawdziwej mamy muminków Tove Jansson, to i tak bajecznie rozczulającymi.
Posileni, napojeni ruszamy dalej. Panny Migotki jakby weselsze.
Niezwykłość gór to zmienność nie tylko krajobrazów lecz i pogody.
Zasłona mgieł znika w najlepszym dla nas momencie aby podziwiać Śnieżne Kotły ze Śnieżnymi Stawkami.
W oddali nasz kolejny cel - Wielki Szyszak.Widok na czeską stronę.
Droga do Czech do Labskiej Boudy. |
Pięciometrowa kamienna antenka na berecie Wielkiego Szyszaka to pomnik niemieckiego cesarza Wilhelma I.
Wielki Szyszak (1509m) |
I tu się zaczyna młodszej córce podobać. Można przeskakiwać z kamienia na kamień.
Stąd w oddali majaczy się charakterystyczna sylwetka pokrytej niewidocznym tłumem ludzkim Śnieżki.
Widok na Śnieżkę (1602) |
Wiatr został na grzbiecie gór. Rzecz po rzeczy trafia do przepastnej torebki mamusi. No dobra. Plecaka.
Podążamy my i inni w małych ilościach, Ścieżką nad Reglami. Dom przed nami.
Po wyjściu z gąszczu kosodrzewin spoglądają na mnie błękitne oczka Śnieżnych Stawków.
Śnieżne Stawki |
O marudzeniu rodzinka już dawno zapomniała.
Cisza, spokój.
Leniwie ruszamy dalej.
Do Małego Śnieżnego Kotła, z którego kiedyś wypływał dwu kilometrowy lodowiec rzeźbiąc teren. Teraz lawinowy raj dlatego Ścieżka nad Reglami jest zamknięta zimową porą.
Pod różową kreską wierzbówki kiprzyca (Epilobium angustifolium L.) wygina się w łuk Mały Śnieżny Kocioł. Wierzbówka z rodziny wiesiołkowatych ma liście podobne do wierzbowych.
Na koniec lata na górskiej łące kwitnie tojad sudecki (Aconitum plicatum). Środkowoeuropejski endemit, którego można spotkać w Sudetach. Z
rodziny jaskrowatych, brat tojada wielkiego. Ów wielki sławny brat jest zarówno leczniczy jak i
trujący. Zwany kiedyś "mordownikiem" używany był od starożytności jako
trucizna.
To właśnie tojadem zatruła Agrypina Klaudiusza bo chciał uczynić swym następcą Brytanika - swojego i Messaliny syna. No i nastał Neron.
W ziołolecznictwie stosuje się jego bulwiasty korzeń. Inna nazwa tej ciekawej rośliny to Pantofelki Matki Boskiej jakoby owe szafirowe kielichy założyła na stopy podczas ucieczki z Egiptu.
Ta trująca ścieżka dydaktyczna doprowadza nas do kolejnego kotła o nazwie Łabski Kocioł. Prawdopodobnie już od średniowiecza wiódł tędy czeski szlak handlowy do źródeł Łaby.
W środku doliny hali Łabskiej widniej schronisko PTTK pod Łabskim Szczytem. Obecne schronisko powstało na pocz. XX w. po pożarze dawnej strażnicy granicznej, która pełniła przez lata różne funkcje - jako buda myśliwska w lasach rodu Schaffgotschów, potem jako buda pasterska, bo lasy wycięto i stąd mamy halę Łabską, a na koniec jako schronisko dla turystów zwane Schlesische Baude - Śląska Buda.
Moje pokolenie na szkołę mówiło buda. Złe skojarzenie ;)
Od schroniska do Szklarskiej Poręby wiedzie żółty szlak co wiedzie i wiedzie przez las.
A na koniec tego jak się okazuje niebezpiecznego szlaku kolejna leczniczo -trująca roślina. Naparstnica purpurowa (Digitalis purpurea L.).
Docieramy do Szklarskiej Poręby. Niestety tak zamarudziliśmy, że Muzeum Mineralogiczne, które mogłoby być dopełnieniem tej wycieczki, jest już od 10 minut zamknięte.
Nie po raz pierwszy mglisto- deszczowy poranek z wiatrem targającym co się da na karkonoskiej tundrze tak nie sprzyjającej życiu, przemienił się w przyjemny słoneczny dzień.
Dla moich córek jest to jedna z częściej wspominanych wycieczek. Dla mamy też. Taty nie pytamy, bo odpowiedź znamy: A co się tu miało podobać?
He he ....
Przydatne infolinki:
Waldemar Brygier - "Karkonosze polskie i czeskie. Przewodnik."Pruszków 2013: REWASZ
przewodnik i atlas "Sudety" , 2011: Bezdroża
album "Karkonosze"- 2012: wyd. turystyczne PLAN
mapa "Karkonosze"- wyd. ExpressMap
artykuł "Rzeźba i budowa geologiczna" - tu
ścieżki dydaktyczne KPN - tu
Ty to zawsze potrafisz zaskoczyć :))Monika S.
OdpowiedzUsuń