czwartek, 6 lutego 2014

Liść laurowy z Madery

W zimowy dzionek, kiedy mróz przenika przez ściany, zamarzyła mi się ciepła zupa. I wtedy właśnie, wrzucając gigantycznego liścia laurowego do garnka, wspomnienia popłynęły na Maderę. Zapach gotującego krupniku zaczął się mieszać z pachnącymi lasami wulkanicznej wyspy. Bo tam, pod nogami szeleściły liście laurowe. Bo tam, las wawrzynowy Laurissilva, to normalka. A, o jego wartości świadczyć może, umieszczenie go na liście Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i Przyrodniczego  UNESCO.
Megaliście laurowe z Madery w porównaniu z naszymi.
Trasa:  pętla 
tunel za Rabaçal  -25 Fontes - Vermehla - Cascada Risco- tunel za Rabaçal 
Połączenie tras 45, 46 i 47  z przewodnika Rother Walking Guide (patrz: przydatne linki).
 
Po drodze na Rabaçal: na pierwszym planie typowa dla Madery, kwitnąca w lipcu roślina - agapant






Początek trasy: jadąc drogą E110 z Funchal w kierunku Monitz, mijamy parking Rabaçal, by po około 0,5 km skręcić w lewo na brukowaną, stromą drogę ER 211 w dół w kierunku Calhety.




Po ok. 2 km dostrzegamy biały domek oraz tablicę szlaku. Stąd wyruszamy i tu wrócimy.






Opis: Do tunelu prowadzi nas droga z widokiem na słoneczną dolinkę. W oddali, w zagłębieniu na tle oceanu lśni Calheta. Gdy tu, po paru godzinach wrócimy, widok nas zupełnie zaskoczy. Dość szybko docieramy do domku wodnego, za którym znajduje się wejście do długiego na 800m tunelu lewady. Zakładamy cieplejsze ciuchy, uruchamiamy czołówki oraz latarki i wchodzimy do wnętrza. Dotąd, gdzie dochodzi światło słoneczne na ścianach tunelu rosną zielone roślinki, dalej już tylko ciemność. 
Tunel 800m

Po wyjściu chwilę rozkoszujemy się słońcem, aby wyruszyć trasą Levada das 25 Fontes do źródeł potoku Janela. 
I tu niemiła niespodzianka. Nasze niezadowolenie wzrasta. Łapczywość pierwszych dni w syceniu się widokami i urokiem wyspy za nami. Środowa (2013-07-24) wycieczka jest już 7 z kolei. W tym czasie rozpieściły nas ciche i spokojne dróżki maderskich lewad. A tu tłumy. Nie parki, nie grupeczki, lecz stada turystów po 15 i więcej człeków na raz. Przeciskamy się na wąskich murkach lewad, nad przepaściami. Przepuszczamy, czekamy. Panie w klapeczkach mieszają się z wagabundami, a tych najwięcej z Francji. 
Levada das 25 Fontes
Wreszcie docieramy do 25 źródełek. Po odstaniu w kolejce, znajdujemy dogodny kamień, gdzie rozkładamy nasze wiktuały. Niewątpliwie trasa do źródła, jak i sam cel, są piękne, jednak na ten tłum nie ma zgody. 
25 źródeł potoku Janela
25 źródeł potoku Janela



Postanawiamy się rozdzielić, co oznacza, że W. idzie z dziewczynkami, a druga połowa skuszona tym, że nikt, a nikt tam nie zbacza, wyrusza w nieznane. Przewodnik książkowy ostrzega nas, że trasa może być uszkodzona po osuwiskach ziemi. Najpierw K. sprawdza, czy aby niepozorna ścieżynka w dół nie jest przydrożną toaletą. Niedługo później podążamy za nim w dół, nie mając jednak pewności dokąd nas doprowadzi.

 

Szczęśliwie docieramy do trasy Levada da Rocha Vermelha. Wychodzimy w pobliżu porowatej jaskini. 

Idziemy w prawo do mostka nad Ribeira dos Cedros. Jak zwykle w cieniu wrzośców drzewiastych.


Nie tylko wreszcie mamy ciszę, co więcej za mostkiem wita nas tęcza na dnie kanionu rzeki
Rośliny na zdjęciu poniżej, z żółtymi kwiatami, to ogromne mlecze (Sonchus fruticosus).
Dżungla z gigantycznymi mleczami
Zawracamy. Mijamy znajomą jaskinię i docieramy do mostu nad lewadą.  Mijamy tunel i wdrapujemy się w górę po śladach innych. 
Drogi nie ma. Nieco wyżej widzimy jej pozostałości straszące ogromnymi wyrwami po osunięciu ziemi. Chwytając się korzeni, gałęzi, niekiedy idziemy prawie pionowo. I teraz mi się podoba. Wprawdzie momentami sapię jak lokomotywa i nawet nie chce mi się pstrykać zdjęć, to jednak frajdę mam przednią.
Samotność się kończy wraz z wejściem na znaną nam drogę. Udajemy się szklakiem do wodospadu Risco, gdzie mamy się spotkać z resztą. Niestety tak długo nam zeszło z wdrapywaniem się, że rozmijamy się z naszymi piechurkami. Gdy docieramy do wodospadu, wita nas miły chłód. Z góry po stromej ścianie głośno spływają wody z Lagoa do Vento z płaskowyżu Paul da Serra, pokonując w pionie ok. 200m.
Wodospad Risco

Zawracamy z pod wodospadu Risco do tunelu, do jego słonecznej strony, bo po wyjściu z tunelu zaskakuje nas zgoła inny widok. Wystarczyło 800m tunelu, aby przenieść się w mglistą dżunglę. 
Po wyjściu z tunelu
 
Zajadając krupnik w zimowe południe, wyławiam mega liść laurowy i myślę o tym, aby jeszcze kiedyś mieć możliwość spacerowania po Maderze.


Przydatne linki:
przewodnik wydawnictwa  Rother Walking Guide "Madeira", Rolf Goetz, 2012r.
Madeira Natural Park

3 komentarze:

  1. Też lubię sobie z dalekich wojaży przywieźć "kawałek świata". Liść, muszelka, choćby i kamyk. I potem tak, jak u Ciebie, nagle niespodziewanie wspomnienia wyskakują i robi się miło.
    A Madera dotąd kojarzyła mi się przede wszystkim z popularnym przedwojennym wierszykiem: "Księżyc na Maderze/świeci tej cholerze" itd. itp.
    Moja Babcia, rodowita Wielkopolanka, z lubością go powtarzała - tak, że nauczyłem się go jeszcze, zanim zrozumiałem kontekst historyczny i dowiedziałem się, kim była "ta cholera" i dlaczego śniła o Brześciu ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No patrz, a ja myślałam, że wszystko wiem o Maderze ;) Wprawdzie nie podążyłam szlakiem Piłsudskiego po Maderze, ale o jego pobycie, a szczególnie romansie się poczytało. Kontekst historyczny, to jak rozumiem związany z powstaniem?

      Usuń
    2. Też. Wielkopolska wyzwoliła się sama i stąd Wielkopolan bardzo denerwował kult Piłsudskiego i Legionów jako jedynych bohaterów wolności (popularny był wtedy pogląd, głoszony w domach, że legioniści, jak przyszło co do czego, "dali się zamknąć do Szczypiorna i tam doczekali końca wojny i wolnej Polski"). Babcia mawiała, że porządny poznański pies nie wziąłby od legionisty kawałka kiełbasy. Tak więc kiedy w 1930 roku Piłsudski i jego BBWR wygrali wybory, zamykając przedtem większość liczących się opozycjonistów w twierdzy brzeskiej, a później wyjechał odpocząć sobie na Maderę właśnie, wspomniany wierszyk zdobył ponoć w wielkopolskich szkołach ogromną popularność. Z tego też powodu nie wypaliła w szkole mojej Babci akcja "dzieci piszą listy do Marszałka", bo w kilku kopertach znaleziono również ten wierszyk. Było też: "banany chrupie, a naród ma w d..pie" i kilka podobnych...

      Usuń