Jakiś czas przed wyjazdem do Stambułu wertuję przewodniki, błądzę po internecie w poszukiwaniu wiedzy. I tym sposobem natrafiam na TO COŚ. Chęć zostaje dodatkowo podsycona przez Dana Browna. I choćbym miała stanąć na głowie jak bohaterki owego miejsca, to TO MUSZĘ zobaczyć.
Dan Brown w swojej powieści sensacyjnej "Inferno" niczym Wergiliusz oprowadza nas po piekle jakie rozgrywa się dosłownie i w przenośni na kartkach powieści, a właściwie na zmieniającym się ekranie Kindelka. Bo to właśnie Kindelek pozwolił mi, na parę chwil od pojawienia się myśli i chęci, na natychmiastowy zakup i natychmiastowe wpadnięcie po uszy w "Inferno". Diabelski wynalazek.
Pojawia się zagadka do rozwiązania. Niektóre wskazówki bohaterowi się przyśniły w koszmarze, inne pojawiają się za sprawą dzieł sztuki czy literatury. I tak od samego początku pojawiającym się motywem literackim staje się "Boska Komedia" Dantego i jak tytuł powieści wskazuje motyw piekła.
I wreszcie nadchodzi ta chwila, gdy po wyczekaniu w długim ogonku, dostaję bilet i wchodzę do tego podziemnego świata ciągle jeszcze niecierpliwie, po to by się uspokoić, zapomnieć o turystach i wczuć. Nie ma tu co liczyć na suspens rodem z Browna, nie zgasną światła i my nie pobłądzimy, nie wpadniemy do wody po uszy, bo nawet dla mnie za płytko, nie połknie nas ryba z głębin, bo mimo że są tłuściutkie to nie na tyle...
Ani też nie wpadamy do stożka jakim było piekło u Dantego. Brrr.. na dnie czaił się Lucyfer.
Wizję Dantego zobrazował Sandro Botticelli w XV w na zlecenie Wawrzyńca Wspaniałego z rodu Medyceuszów na jednym z 92 rysunków. "Mapa Piekieł" została namalowana tuszem na pergaminie 32x47cm. Obecnie rysunki znajdują się w Bibliotece Watykańskiej i w Kupferstichkabinett w Berlinie.
Sandro Botticelli, La Mappa dell’Inferno, żródło: Wikipedia |
Jeszcze czegoś takiego nie widziałam. Owszem podziemia zatopione, oświetlone widziałam. Jednak własnie teraz druga nazwa tego miejsca dociera do mnie.
Zatopiony pałac - Yerebatan Sarayi.
Po prawdzie to nie jest zatopiony pałac. Bo nie był budowany, po to by stać się pałacem. Jest to jedna z wielu w Stambule, acz największa, cysterna zbudowana za czasów Justyniana I w VI w. Miała służyć mieszkańcom starożytnego Bizancjum, na czas gdyby zabrakło wody.
Niepotrzebne, pogardzane kolumny po Grekach i po Rzymianach dostały nowe życie w podziemiach. Kiedyś schowane przed oczami ludzkimi teraz oblepione spojrzeniami.
Tu w tym podziemnym pałacu łatwo trafić na płaczącą kolumnę. Zwę ją łezkowatą. Zwiedzający wkładają kciuk w wydrążony otwór i obracają rozcapierzone palce o 360 stopni. Czyżby zaklinacze marzeń? To samo obserwuję przy okazji innych kolumn w Stambule.
W płytkiej wodzie pływają ryby jakby zapomniały o słońcu.
Rozglądam się za strzałką "Do Meduzy". Kierunek północno-zachodnia część cysterny.
Są. Oblegane przez tłum. Dwie kolumny postawione na opak. Cały ciężar stropu spoczywa na dwóch głowach z wężowymi włosami. Dwie Gorgony. Ta wtuliła policzek i nasłuchuje odgłosów z wnętrza ziemi.
Wężowe włosy nie zaburzają spokojnej toni. Gorgony nie odlecą z tego podziemnego świata. Te zostały pozbawione skrzydeł.
Najmłodsza z Gorgon Meduza była śmiertelna, lecz jednocześnie miała moc przemieniania tych co na nią spojrzą w kamień. Dlatego jest wizerunki pojawiały się na budowlach aby z daleka trzymać złe omeny.
Kamienieję z zachwytu pod spojrzeniem Meduzy. Nie tylko ja. Wszyscy się pchają. Każdy chce mieć zdjęcie.
Także śliczna Turczynka w płaszczu i chustce na głowie. To spotykany ubiór w Stambule. Podoba mi się. W większości ubierają się tak młode dziewczyny. W większości piękne. Przykuwają wzrok nie tylko urodą, lecz i perfekcyjnymi makijażami.
Pozostałość po kulturze greckiej to marmurowe kolumny w pomieszanych porządkach architektonicznych. A to doryckie a to korynckie w ilości 336 sztuk o wysokości 9 m.
Ilość i głębia robią wrażenie.
Tu słoniowe nogi.
Kolumny biegną w 12 rzędach i ciągną się po 28 kolumn.
Bestie chtoniczne zamieszkały sobie wśród tej wielości kolumn w zatopionym pałacu. Wedle bohatera Browna bóstwa chtoniczne, podziemne, związane z ziemią były symbolami płodności.
Powód przeczytania "Inferno" był iście nieskomplikowany. Akcja kończy się w Stambule, a ja właśnie tam jadę.
Lektura okazała się tym przyjemniejsza, że odświeżyła wspomnienia z Florencji i jednocześnie chyba od tego piekielnego ognia pobudziła niecierpliwość zobaczenia Zatopionego Pałacu.
Bohaterowie po Wenecji też sobie popływali, lecz tam jeszcze nie byłam. No to może pojadę :)
Tym bardziej, że opisy zabytków, miejsc nabrały poprzez Browna dodatkowego kolorytu.
Stambuł oczywiście ma wiele do zaoferowania. Jednak póki co dla mnie Zatopiony Pałac czyli Cysterna Bazylika pozostanie jednym z NAJ NAJ.
Przydatne linki:
Blog Turystyka literacka, gdzie miłośnicy książek znajdą do nich ilustracje tu właśnie zbiór fotografii, obrazów do "Inferno" Dana Browna odnośnie Stambułu.
Ilustracje do Inferno Dana Browna tu
Ciekawe lektury:
Dan Brown, Inferno
Posty z Turcji: