poniedziałek, 23 czerwca 2014

Nie widoczne dla Wołodyjowskiego uroki lasu Bielańskiego w Warszawie. No bo co mógł widzieć zza klasztornych krat?

Warszawa, 22 czerwca 2014

Na ogłoszenie STOP-u reaguję natychmiastowym tak, nie tyle by posłuchać śpiewów ptasich, co na wizję porannego spaceru po Lesie Bielańskim. Kolejnego dzikiego miejsca w stolicy, pozostałości Puszczy Mazowieckiej.
 
Spotykam dawno nie widzianą Kasię i poznanego w sieci ornitologa, blogera Strefy 33, na którym to blogu, miłośnicy ptaków buszując odnajdą niejedno ciekawe latające stworzenie.

Las Bielański zajmuje trójkąt między Wisłostradą, Marymoncką i Podleśną. Od 1973 jest rezerwatem przyrody, a od 2003 wpisany do obszaru chronionego NATURA 2000.  No i od razu nadziewamy się na iście rezerwatowe pułapki na drodze. Choć plotki krążą, że w lesie Bielańskim, jakiś człek, specjalnie kłody zostawia na ścieżkach przeciw rowerzystom, to tu właśnie naturze pozostawia się sprawę leśnych porządków.




W pewnym momencie wynurzamy się z lasu na jasną polanę. Uważam, by nie wleźć na wyeksponowaną kępę pokrzyw - na pierwszym planie. Mimo wczesnej pory, trochę po 7:00, po lesie i już biegają i zasuwają na rowerach, i co wolę w wersji angielskiej, walking the dog.
W którymś momencie wycieczka przemieniła się z ornitologicznej na botaniczną, nie tyle z powodu, że mi się pomieszały ptasie śpiewy, co zwabiona urodą i zapachami, zaczęłam skakać z kwiatka na kwiatek. A zaczęło się od tego, że o włos nie nadepnęłabym na coś, co przypomina żmiję i z nazwy i z jęzora - żmijowca zwyczajnego (Echium vulgare) o pręcikach przypominających język żmii. Ponoć kiedyś używano go na ukąszenie żmii. W Lesie Bielańskim rośnie sobie na łące bardziej w grupkach niż w kępkach jak na Maderze czy w Portugalii. Zwany "dumą Madery" jest bardziej niż nasz zagęszczony niebieskimi kwiatami i pięknie zdobi zbocza górskie. W Tavirze w Portugalii sadzi się je na klombach - zamieściłam jego fotkę  tuKiedyś  jeszcze wspomnę o żmijowcach maderskich nad Doliną Zakonnic (Curral das Freiras) i na górze Monte we mgle.

Dobrze, że to nie mnie rozdęło (ostatnimi czasy nawet ubyło :)) i to nie ja się lepię, czy też do mnie się nie lepią żadne nie moje skarby. Oto lepnica rozdęta. Jaka piękna! Ulubienica motyli nocnych Silene vulgaris uchyliła nieco kielichy, by rozchylić je całkowicie nocą. Z rodziny goździkowatych, o wybitnie beczkowatym kielichu, z kwiatostanem zwanym wierzchotką, porasta łąki pod warunkiem, że nie przykłada się do ich koszenia. Tu upatrzyła sobie nieistniejący fort rosyjski na miejsce do życia.
Bo właśnie na tej łączce i w pobliżu, za Cmentarzem Żołnierzy Włoskich, strzelnicą i stadionem Hutnika Warszawa, znajdował się Fort I Bielany z XIX-wiecznej twierdzy Warszawa. To miejsce było dogodne, aby kontrolować Wisłę oraz ówczesną Szosę Nowogieorgijewskiej (Marymoncka).

Pozostałości fosy i obwałowań niebawem podepczemy.  Gdzieś tu był bastion, gdzieś kaponiery do obrony fos. Ceglany z obwałowaniami ziemnymi został rozebrany na początki XX wieku. 
Czerwona łąka od kwitnących traw i innych dziwnych roślinek.
 
I jeszcze niebieski farbownik lekarski (Anchusa officinalis L.)  o potocznej, obrzydliwej nazwie wołowe ziele albo wołowy język.
Podążamy ciemnym lasem. Gdy będziemy wracać zacznie padać i zrobi się wieczornie rano o 10:00. Komuś na myśl przychodzi dżungla bez podszytu z ogromniastymi wysokimi drzewami co odgradzają od światła.

Przekraczamy ulicę Dewajtis. Z okazji Dnia Ojca trwają przygotowania do pikniku w parafii Bł. E. Detkensa. Pokamedulski kościół  kłuje kłębiące się nad nim chmury dwoma wieżami.
Tak jak ja, szara myszka, przybyłam w XXI wieku z Krakowa, tak i na Polkową Górę przybyli w XVII wieku bielutcy kameduli z klasztoru na Bielanach w Krakowie za sprawą Władysława IV, który wyłożył na pustelnię. Późniejsi władcy finansowali budowę kolejnych eremów. Z podkrakowskich Wrząsowic (na południu Krakowa), z drogi przed naszym domem, widać było wzgórze bielańskie. Do dziś, garstka mnichów mieszka tam w eremach, małych pustelniczych domkach. I zdarzyło mi się na drutach dziergać rękawiczki pięciopalczaste, dla owych mnichów. Wełna była gruba i kremowa. Moja znajoma, spec od piusek i czapek, zdejmowała rozmiary mnisich dłoni, a ja na pięciu drutach owe pięciopalczaste rękawiczki wyrabiałam. Tu na warszawskich Bielanach w otulinie Lasu Bielańskiego nie ma już kamedułów w białych habitach. Ostatnich sędziwych mnichów władze carskie wypędziły w 1904 roku, którzy i tak uchowali się najdłużej od powstania styczniowego (1863), które rozjuszyło cara i stąd późniejsza likwidacja zakonów.


Obrazy splatają się. 
Z Krakowa jeździłam do Staszowa, do rodziny męża i tam  zwiedziliśmy, oddalone raptem 5km, Rytwiany. Tak jak i twórców serialu Czarne Chmury, tak i nas urzekła piękna sceneria klasztoru i lasu. Gdy parę lat temu byłam ostatni raz w Rytwianach, zespół klasztorny odzyskiwał swoją przeszłość. Odbudowano część eremów. Jednak nie dla mnichów, bo ich tam też już nie ma, lecz dla chcących wyciszenia w Pustelni Złotego Lasu.
I jak jeszcze się owe obrazy splatają? Klasztor kamedułów w Wigrach zwiedzany w dzieciństwie (2 klasa sp) na kolonii i  zobaczony po raz pierwszy mimo, że faktycznie po raz drugi, podczas wyprawy rowerowej po Suwalszczyźnie w 2013. Miejsce znane m.in. stąd, że w 1999 odpoczywał w nim, od trudów pielgrzymki papież Jan Paweł II. W roku 1800 nastąpiła kasata klasztoru w Wigrach, a zakonników przeniesiono do warszawskich Bielan.
To nie koniec splatania się obrazów. Kameduli to zakon utworzony w XI wieku przez św. Romualda z Camaldoli. A gdzie jest Camaldolia? Na jednym z pistacjowych wiosną wzgórz Toskanii w prowincji Arezzo tu
Wszędzie tak samo. Barokowe kościoły i alejka z eremami za murem.
A dzisiaj zabawna niespodzianka. W oknie z jednej wież pojawił się biały habit. A to właśnie  biel habitów przyczyniła się do nazwy dzielnicy Bielany i Lasu Bielańskiego.
Opuszczamy zabudowania klasztoru, gdzie wedle Sienkiewicza ukrywał się pułkownik Wołodyjowski, a Zagłoba zeń wyratował. Przez lata ciągnęły tu tłumy do świętego obrazu Bonifacego, który został w 1673 przewieziony przyozdobioną krypą z katedry, a procesja szła wzdłuż Wisły. Na pamiątkę  odpustu w Zielone Świątki (maj) fundacja Ja Wisła przewozi obraz barką tu
Zza chmur na chwilki krótkie pojawia się słońce.
Jedyne zdjęcie z tej ornitologicznej wycieczki, gdzie widać ptaka, to owe poniżej, z młodym drozdem śpiewakiem. 


 










Moja uwagę przyciągnęło niesamowite, wielkie drzewo. Z daleka dojrzałam jakieś czerwone coś między liściami, lecz odrzuciłam myśl, że może to być drzewo owocowe. A jednak! Powiększenie zdjęcia ukazało czereśnię (Prunus avium). Giga-mega czereśnię.
Pozostałe próby  uchwycenia latających nie powiodły się. A to było za ciemno, a to nie zdążyłam. Natomiast to, co się nie ruszało, jak to podziobane drzewo, dało sie sfotografować, aby teraz podziwiać dzieło dzięciołów.
Mijane po drodze ptaki, takie jak gołąb grzywacz z gałazką w dziobie, choć mógłby ją mieć gdzie indziej, w nawiązaniu do sugestii jednego z uczestników, jakim to on, ów gołąb,  budowniczym gniazd jest czy kowalik, zbyt się wierciły.

Doszliśmy na wysokość ulicy Podleśnej. Czyli przeszliśmy przez niegdyś ciągnące się od fortu do AWF-u rosyjskie koszary. Rosyjscy żołnierze ćwiczyli sobie na Bielańskim Polu Wojskowym, gdzie dzisiaj jest Szpital Bielański i osiedle Wrzeciono. 


Głowiłam się nad tym co to za pokrzywa przyścieżkowa. Szukałam i oznaczyłam ową roślinkę, bynajmniej nie pokrzywę, lecz jako czyściec leśny  (Stachys sylvatica) o ciemnokarminowych lub czerwonofioletowych kwiatach. Dzwonkowaty kielich bez płatków nadaje mu drapieżnego wyglądu.
 

Powalony i murszejący, podejrzewam, że dąb. Za jedno życie, życie dla tysięcy innych gatunków grzybów, mchów, robaczków, itd....
 
 Gigantyczne drzewa w warszawskiej dżungli.  Pośród nich 400-letnie dęby pamiętające tury.

Po wyjściu z lasu spoglądam na niebo. Zachmurzone nad Lasem Bielańskim, a słoneczne nad osiedlem.  


Nie zobaczyłam, ani nie usłyszałam tych ptaków, które spotykane są w Lesie Bielańskim t.j. muchołówka mała, dzięcioł czarny (symbol Lasu Bielańskiego), sikora uboga, nie mówiąc już o myszołowie. No i co? Prawda, że znowu przytrafiła mi się ciekawa wycieczka? Kończę z obrazem żmijowca przed oczyma. Tego bielańskiego co mnie natchnął by powrócić wspomnieniami na stoki Madery.


Przydatne linki:
Organizator wycieczki Stołeczne Towarzystwo Ochrony Ptaków STOP
Ścieżka przyrodnicza w Lesie Bielańskimi na stronie UM dzielnicy Bielany  tu 
Portal o dzikich roślinach w Warszawie Chwastowisko Warszawskie
Witryna poświęcona budownictwu obronnemu Polski -  Fortyfikacje w Polsce 
Przewodnik historyczny "Twierdza Modlin" Piotra Oleńczaka
Post Bielany kamedulskie na blogu Warszawa
Artykuł "Kościelne dzieje Bielan warszawskich". Saeculum Christianum 7 (2000) nr. 2. (Biblioteka Narodowa, czytelnia biblioteki UKSW, ul. Dewajtis)
O kamedułach więcej na blogu Zakony na świecie tu
Oficjalna strona rezerwatu Las Bielański tu



5 komentarzy:

  1. No i właśnie,tego mi brakuję.Chodząc po krzaczorach ,potrafię rozpoznać coraz więcej ptaków.Co do roślin,to jestem totalnym analfabetą,co będąc w lesie,odczuwam nieraz bardzo boleśnie.Pobieżny zwiad po sklepach,pozwolił mi stwierdzić,że nie ma nawet jakiegoś dobrego botanicznego podręcznika w stylu ptasiego COLLINSA.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z kolei nie odróżniam głosów ptaków. A roślinki mnie przyciągają od zawsze, pewnie za przykładem mojego dziadka zbieracza ziół, rozszyfrowacza, którego dzbanek z kwiatami zawsze był pełny. Natomiast z zapamiętywaniem ich nazw u mnie bywa gorzej. Wiedziałam, ale zapomniałam to częsta myśl, gdy pochylam się nad rośliną :) Mam jeszcze z wczesnej młodości książki o roślinach, drzewach, chwastach - rzeczywiście cenne, jednak brak fotografii powoduje że szukanie czegokolwiek graniczy niekiedy z cudem.

      Usuń
  2. Ładnie opisane - niezwykle o takim, raczej zwyczajnym miejscu. Chodziłem do liceum nieopodal Klaudyny, do Lasku Bielańskiego chodziliśmy na pi... - to znaczy, miałem na myśli:coca-colę ;-)
    My tymczasem byliśmy na Stawach Raszyńskich, mnóstwo ptactwa, jak zwykle, kilka- pierwszy raz w życiu ;-) Niebawem też opiszę, ale wcześniej czeka spora dostawa tematów z Niemiec...;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki :) Tematów z Niemiec? Niemiecki dzięcioł, szwabski skowronek, germański rudzik, kukułka Hi..hi hi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Badeńskie gęgawy, bawarskie bernikle i hełmiatki, frankońskie jeziora... Zapraszam na wirtualną podróż do sąsiadów ;-) Pierwszy odcinek już wrzuciłem.

      Usuń