Sienę widzę spod parasola. Po rozgrzewającej herbacie na Piazza del Campo tu, u boku rowerzystki Moniki, zamaszystym krokiem zmierzam do katedry na Piazza del Duomo. Mamy niewiele czasu na zwiedzenie katedry, a ja jeszcze decyduję się na wypad do krypty, gdzie wyjątkowo można było obejrzeć jeden z pełnych realizmu obrazów Caravaggio.
Zanim staniemy w ogonku po bilet, podziwiamy z zewnątrz marmurową, biało-różowo-zieloną fasadę romańsko-gotyckiej katedry. Katedra, jak to niegdyś bywało, została wzniesiona na miejscu świątyni, gdzie wcześniej czczono Minerwę. Około XI wieku stanął tu pierwszy kościół poświęcony Marii, zastąpiony w XIII wieku olśniewającą do dziś przepychem katedrą Wniebowzięcia N.M.P.
Z biletem w dłoni wchodzę do katedry, przekraczam bramki i od razu nie wiem, gdzie patrzeć. Wzrok przyciąga kształt trefla wycięty w łuku bogato zdobionej ambony. Z jej powstaniem jak i budową katedry związany był artysta-rzeźbiarz Nicola Pisano, który inspirowany sztuką starożytnego Rzymu i gotykiem tworzy w XII w. własny styl w rzeźbie. Pierwszą ambonę tworzy w Pizzie, a kolejną podobną, lecz o bardziej rozbudowanych scenach, właśnie tutaj.
W tej katedrze patrzy się i w górę i pod nogi. Zadziwiające mozaiki pod nogami, można rzec graffiti na całej posadzce katedry w eleganckim stylu czyli niczym intarsja w drewnie, a tu intarsja w marmurze. Ilość scen przerasta moją cierpliwość. Zatem patrzę w górę. Witraże same przykuwają uwagę grą świateł i jednocześnie wkurzają, bo nijak nie da się zrobić zdjęcia. I chociaż, i tutaj, żaden z witraży nie przebija mojego numer 1 - monumentalnego dzieła Wyspiańskiego w kościele Franciszkanów w Krakowie, z postacią Boga Ojca wyprowadzającego świat z chaosu - to jednak w sieneńskiej katedrze nie należy pominąć, okrągłego dzieła Pastorino de' Pastorini przedstawiającego "Ostatnią wieczerzę". Na tym witrażu z 1594 roku, po prawej stronie Jezusa siedzi kobieta - czyżby Maria Magdalena? Zbliżenie tu.
Moje zwiedzanie przerywa niemożność odnalezienia biletu, którego potrzebuję, aby wejść do biblioteki. Siadam na ławce i przeszukuję plecak. Nie ma. Ogarnia mnie złość na samą siebie i rozczarowanie, że już po Caravaggio. Co ja z nim zrobiłam? Pot mnie zalewa, jakby od tego miało zależeć życie. Kolejna sytuacja, gdy nie potrafię się zdystansować. Dobra, jeszcze raz na spokojnie. W tym dzikim tłumie turystów siadam w ławce, i wyciągam rzecz po rzeczy z plecaka i kładę obok siebie. Nie wiem ile to trwa, dłuży mi się to przeglądanie każdej możliwej szczeliny, dziurki, pułapki na bilet. Wreszcie znajduję go i w chwili, gdy to piszę, nie pamiętam gdzie był. Ze zgubą w dłoni wchodzę do biblioteki Piccolomini (nazwa od znaczącego rodu w Sienie z początku XIIIw.) wypełnionej po sufit freskami Pinturicchio ukazującymi życie Piusa II.
Wychodząc zowu nie da się nie popatrzeć na posadzkę i gimnastykę karku mam załatwioną na dzisiaj, bo głowa znowu wędruje do góry. Pod gzymsem plejada popiersi papieży. Może to tutaj było popiersie Joanny przerobionej później na popiersie Klemensa, a może nadal jest?
Toż jest kolejna niespodzianka w Sienie. Nieistniejąca pamiątka po papieżycy. Papieżycą okazała się być rodząc dziecko na rzymskiej ulicy, po 2 latach sprawowania władzy, by w tej samej chwili stracić swoje życie pod kamieniami gorliwych wiernych. Papessa Joanna, uczona kobieta w przebraniu mężczyzny, rozbudza wyobraźnię wieki później stając się bohaterką książki, a następnie filmu.
Wieki później moja imienniczka skłania mnie do refleksji, co by było gdyby nadal istniał zakaz edukacji dla kobiet. I dalsza smutniejsza, że i w XXI można zostać ukamieniowanym, bo nie spełnia się oczekiwań ludu. Zacietrzewiony lud wie lepiej jak masz żyć i gdzie twoje miejsce (znaczy to nawet i to, że nie ma dla ciebie miejsca w tej pełnej miłości i empatii ojczyźnie). Ot, tak mnie wzięło, nie bez powodu dzisiaj....
Na koniec biegiem do kaplicy i goły Jan na obrazie "Św. Jan Chrzciciel dziecięciem" w światłocieniach Caravaggio prosto z Muzeów Kapitolińskich w Rzymie. Popatrzyłam sobie nań i zauważyłam pewien kontrast. Wizerunek pulchnego Jana w maju 2013 pojawił się w mieście, gdzie patronką jest cierpiąca na święta anoreksję i co za tym idzie w parze, zmarłą w wieku 33 lat na skutek zagłodzenie się, Katarzyna ze Sieny. Anoreksja to nie wymysł naszych czasów jak widać.
Opuszczamy pełną zagadek średniowieczną Sienę, skłaniająca do refleksji w tej melancholijnej deszczowej odsłonie. Na siodełku pokonujemy kolejne kilometry Toskanii. Nasz kolejny cel to San Giminiano, a po drodze niewielka Castellina.
Przydatne linki i inne:
Klub Podróży Horyzonty - "Na rowerze: Toskania i Umbria"
oficjalna strona muzeum w katedrze w Sienie
o papieżycy na str. 337 "Europa" Norman Davies
powieść "Papieżyca Joanna" - Cross Donna (w oryginale "Pope Joan" dostępna w Amazonie na Kindle)
film w reżyserii Sonke Wortmann "Papieżyca Joanna" na filmweb
post "Papieżyca Joanna - wstydliwy sekret Watykanu" na blogu "W mroku historii"
artykuł "Głodowanie w imię Boga" na Farmacja i ja
artykuł w Newsweeku "Papieżyca Joanna i inne kobiety kościoła"
więcej zdjęć z katedry i więcej info dla zainteresowanych na blogu "Napotkane perełki" w post "Katedra Wniebowzięcia N.M.P w Sienie...Toskania."
Ciekawe lektury:
Zbigniew Herbert, Barbarzyńca w ogrodzie
Posty z Włoch:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz